Ślimak Julian
Ślimak Julian ma kuzyna,
Co się przeniósł do Szczecina.
I tam w poniedziałek z rana,
List napisał do Juliana:
Mój kuzynie, jeśli da się,
Odwiedź mnie w najbliższym czasie.
Julian, ślimak spod Oławy,
Krzyknął tylko: nie ma sprawy!
Wszyscy pewnie się ucieszą,
Jak odbędę podróż pieszo!
A że był to kawał drogi,
Zjadł kanapkę, umył rogi,
I wyruszył w poniedziałek.
Nawet przeszedł już kawałek,
Ale siły nie miał wcale.
Westchnął: jutro pójdę dalej.
Wtorek go zaskoczył deszczem,
Wiatrem strasznym, burzą jeszcze,
Więc ze względu na pogodę,
Mruknął tylko: wyjdę w środę.
W środę go bolała głowa,
Więc się w swoim domku schował.
W czwartek stwierdził, że początek,
Tej podróży będzie w piątek.
W piątek zaspał, a w sobotę,
Całkiem stracił już ochotę.
I w niedzielę jednym susem,
Przebył drogę autobusem.
Lecz gry dotarł do Szczecina,
Tam nie było już kuzyna,
Bo się przeprowadzić zdążył.
Teraz ponoć mieszka w Łomży.