A gdybym tak nic nie miała NIC NIC NIC
Siedziałabym - w tej chwili na skraju lasu.
Widzę to tak: wiatr wieje przez moją głowę i mierzwi włosy,
Mam nieskończoną ilość czasu, wreszcie mam czas - wyłącznie na siedzenie na skraju lasu;
Donikąd nie idę, nie ma spraw, które wymagają moje uwagi;
Nic nie mam;
Sobie siedzę;
Nie czuję żadnej konieczności;
Nawet gdyby zaczęło padać - mogę się nie ruszać i moknąć
Mogę potem kichać do woli;
Nie muszę być w formie, w zdrowiu czy w szczęściu.
Po prostu jestem, nic nie mam, siedzę na skraju lasu. W zasadzie mam wszystko;
Jestem brzmieniem, biciem serca, szumem krwi w żyłach, przytkanym lewym uchem…. Jestem, jestem w moim własnym buum
W dźwięku, który generuję, w bańce myślowej, przestrzeni życiowej, w sobie jestem sama
Odczuwam siebie totalnie;
Na żadne "nic" nie ma tu miejsca, tak realnie
Ale wyglądam pewnie, jakbym nie miała nic
Jest mi słonecznie i ciepło od środka;
W głowie - jak w podręcznej walizce, mam wspomnienia, po które mogę sięgać
One są, chociaż, szczerze? Nie kuszą mnie jakoś speclalnie.
Jest w nich dużo tego, co teraz widzę jako coś. (O, to jest coś. To było coś…)
A teraz nie mam nic
Boże, co za ulga!!!
*****