Trzeba powiedzieć „tak” sercem, a nie ustami, aby naśladować Jezusa. Być może nie odnajdujemy się całkowicie ani w zbuntowanym, ani w zadowolonym z siebie synu, ale mamy w sobie trochę jednego i trochę drugiego. Liczy się odwaga, by rozpoznać to, co naprawdę noszę dziś w sercu, i stamtąd rozpocząć osobistą drogę nawrócenia. Bóg, który nie jest obowiązkiem, ale miłością i wolnością zawsze w nas wierzy. Jak możemy przezwyciężyć pokusę myślenia, że jesteśmy lepsi i świętsi od innych? Co przeszkadza mi we wprowadzaniu w czyn słowa Bożego?