Samolot pasażerski zderzył się ze śmigłowcem wojskowym Black Hawk nad Waszyngtonem, a następnie wpadł do rzeki Potomak. Zbliżał się do lądowania w porcie lotniczym Ronalda Reagana. Na jego pokładzie było czterech członków załogi oraz 60 pasażerów. Wśród nich byli sportowcy uprawiający łyżwiarstwo figurowe, w tym pochodzenia rosyjskiego. Kreml złożył kondolencje rodzinom ofiar.
Samolot leciał z Kansas. Na pokładzie śmigłowca było trzech żołnierzy. Z rzeki w kilka godzin od tragedii wydobyto około trzydziestu ciał ofiar katastrofy. Prezes American Airlines, do których należał samolot, powiedział że jego firma współpracuje z Narodową Radą Bezpieczeństwa Transportu w celu ustalenia przyczyn zdarzenia.
Pentagon także wszczął postępowanie w tej sprawie. Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump napisał natomiast w mediach społecznościowych, że tragedii prawdopodobnie można było zapobiec. Według nagrań, kontrola ruchu lotniczego próbowała ostrzec śmigłowiec o tym, że w pobliżu przelatuje samolot.
Na chwilę obecną jest za wcześnie, żeby przesądzać o przyczynach katastrofy. Wygląda jednak na to, że doszło do poważnego naruszenia procedur bezpieczeństwa. Samolot znajdował się prawidłowej wysokości i był dobrze oświetlony. Nie wiadomo, dlaczego pilot helikoptera go nie dostrzegł. To był lot treningowy. Nie jest też jasne, dlaczego kontroler lotu zamiast pytać, czy pilot widzi samolot, nie wydał polecenia zmiany kursu.
Wiadomo jednak, że nikt nie przeżył katastrofy. Status akcji z ratowniczej został zmieniony na poszukiwanie ciał. Głos zabrał też Donald Trump. Powiedział, że mieliśmy do czynienia ze splotem niekorzystnych wydarzeń i sprawę trzeba będzie dokładnie wyjaśnić. Mianował też nowego komisarza Federalnej Administracji Lotnictwa. Poprzedni ustąpił wraz z odejściem Joe Bidena.
Prezydent złożył też kondolencje bliskim ofiar, także w Rosji
- tłumaczy Tomasz Grzywaczewski, dziennikarz specjalizujący się w tematyce amerykańskiej.