Droga z Dunboyne na Vicar Street nie zajmuje dłużej niż pół godziny. Trzeba przebić się przez kilka miasteczek i wiosek, wyminąć korki na M50, pomachać Phoenix Parkowi zieleniejącemu za rzeką Liffey, zaciągnąć się zapachem zmagazynowanego w pobliżu Guinnessa, skąd dzieli nas już tylko kilka minut drogi do słynnego klubu znajdującego się w ciemnej, bocznej alejce, odchodzącej od ulicy Thomasa. Grał w tym miejscu kiedyś Weird Al Yankovich, który zamiast wejść na scenę jak normalny człowiek, zaczął swój pochód od pobliskiego boiska, przemieszczając się sukcesywnie w stronę gotującej się publiczności.
Na Vicar Street przyszliśmy w naszych pomarańczowych kombinezonach z naszywkami zespołów. Łatwiej się w nich odnaleźć w tłumie, świecimy się w blasku neonów jak świry Omen Clubie w Płośniicy, a na dodatek zyskujemy coś na kształt sławy. Ludzie zerkają na nas jakby szukali wskazówek w głowie, które podpowiedziałaby im czy nie powinni nas przypadkiem rozpoznawać. Jedni się śmieją, że Ghostbusters zajechali, inni koniecznie chcą wiedzieć jaka opowieść kryje się za strojami. Powiem wam wszystkim jedno: a historii tego swetra i tak nie zrozumiecie.
W takich okolicznościach przyrody, po miesiącach oczekiwań, po latach słuchania i zapotrzebowania na usłyszenie na żywo, zobaczyłem w końcu Seasick Steve'a. Właśnie o tym człowieku, żywej legendzie bluesa będziemy opowiadać wam razem z Kacprem w najnowszym odcinku Ciężaru Własnego, który na czas wakacji staje się bardziej gadany i podcastowy! Ciężar po przerwie wraca jako Pod Ciężarem Własnym!
Premierowe audycje w co drugą środę o 20.00 jak zawsze w Radio UG MORS - Mega Otwarte Radio Studenckie.
Wszystkie informacje i zapowiedzi znajdziecie na