Piątkowcy pakują się do vana w stylu "The Mystery Machine", zabierają ze sobą skrzynkę browarów, karton wina, <niewiadomą> ilość butelek wódki i wybierają się ze sprzętem elektronicznym do domku na kompletnym odludziu nagrać po...dcast. Po drodze mijają stację, gdzie paliwo trzeba sobie nalać pompką, a ekspedient z dwoma zębami patrzy podejrzliwie, jednocześnie sugerując, że może jednak warto byłoby rozważyć koncept zawrócenia z tej trasy.
Kiedy potencjalne gwiazdy po...dcastu wyglądają za okno samochodu, widzą coraz bardziej rozpadające się wraki zezłomowanych samochodów, niezadbane pola zarośnięte chwastami i zanikającą cywilizację. Odległość to 7 kilometrów od Poznania.
Gdy trafiają do wynajętego domku, wita ich serdeczny uśmiech starego dziada, w którego mózgu ostatnia uprzejma myśl zatliła około 1938 roku. Serdeczny uśmiech to jednak wystające zęby i niedomykająca się szczęka. Po elokwentnym wyjaśnieniu, jak operuje logistyka domku ("weznom klucze"), piątkowcy rozbierają się i zasiadają dookoła stołu do nagrania kolejnego odcinka.
Gdy Dawid wychodzi do latryny z puszką Ży.. (bez kryptoreklamy) i podejrzanym, małym, plastikowym woreczkiem w kieszeni, ale nie wraca po 15 minutach, reszta ekipy wychodzi go poszukać i znajduje go leżącego ze zdziwioną miną na ziemi. Narzędziem zbrodni była pozostawiona przed latryną aluminiowa puszka. Spanikowani podcaściarze podejmują jedyną rozsądną w tej sytuacji decyzję i rozdzielają się, aby znaleźć tego, kto to zrobił. (Domyślni Ludzie). Michał wraca do domku i nie wie, że jego ostateczną zgubą będzie mikrofonowy statyw, tym razem służący za obiekt kłujący.
Kręcący się po okolicznym lesie Paweł, słyszy od trzech pijanych tubylców, siedzących przy ognisku z nabitą bronią, że Matrix Rewolucje jest najlepszy Matrixem, i nie może się powstrzymać, żeby nie przystąpić do dyskusji. Wynik tej debaty był rozczarowujący dla niego i jego przyszłości.
Ada mówi, że ona się w horrory bawić nie będzie i pyta właściciela chaty, czy nie opowiedziałby jej swojej "rel historii o żyćku". Ten zszokowany nieznajomością tematu, zaprasza ją na herbatę i ciastko do domu. Herbata i ciastko zostają (kiepskim) ostatnim posiłkiem w życiu Ady, pomimo że właściciel naprawdę wahał się, czy zalewać herbatę trucizną, bo nikt wcześniej nie zadał mu tak szczerego pytania.
Znająca zasady gry Martyna biegnie do vana, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie musi przekręcić kluczyk conajmniej cztery razy, bo wcześniej działający bez zarzutu samochód, nagle uległ uszkodzeniu. Nie zostawia tego zatem jako opcję ostateczną i pędzi na drogę szukać pomocy. Ponieważ człowiek piszący te słowa jest jednak sprawiedliwy - Martyna napotyka lochę ze stadkiem warchlaków wychodzącą z lasu. Jej los zostaje opisany w tym smutnym fragmencie "Planet Earth".
Po trzech tygodniach, kiedy lokalna policja zaprzestała szukać ciał, odcinek ukazuje się normalnie. Sequel już w drodze.