Czy europejska prawica musi być z zasady prorosyjska? To pytanie wybrzmiewa zarówno w kontekście spektakularnego zwycięstwo Viktora Orbana na Węgrzech, jak i wyborów prezydenckich we Francji, gdzie z Emmanuelem Macronem zmierzy się Marine Le Pen. Niektórzy twierdzą wręcz, że gen sympatii do Rosji wżarł się na stałe w konserwatywny organizm. Co z tego wynika dla wciąż konserwatywnej i coraz bardziej antyputinowskiej Polski?