Listen

Description

Dziś o naprawdę starej angielskiej piosence ludowej i trochę młodszej kontynentalnej. Zacznę od starszej.

Niektórzy uważają, że została skomponowana przez Henryka VIII dla jego kochanki i przyszłej królowej małżonki - Anny Boleyn, po ty jak ta, cytując autora, „odrzuciła nieuprzejmie” jego awanse. Jednak konstrukcja utworu sugeruje, że opiera się na włoskim stylu kompozycji „romanecsa” lub „passamezzo antico” a ten dotarł do Anglii dopiero po śmierci Henryka, co czyni bardziej prawdopodobnym elżbietańskie pochodzenie piosenki. Ballada pierwszy raz została zarejestrowana w 1580 roku. Tytuł jaki nosiła na pierwszych broadside (o tym już wspominałem, to takie karteczki z piosenkami sprzedawane po parę pensów na angielskich ulicach), to: "A Newe Northen Dittye of ye Ladye Greene Sleves".

Ballada w krótkim czasie stała się bardzo popularna, w ciągu paru lat pojawiła się na licznych broadsidach pod wieloma różnymi tytułami. W 1657 roku Sam William Shakespire umieścił piosenką w komedii „Wesołe Kumoszki z Windsoru”, gdzie wspomina o niej Falstaff. Dziś znamy ją pod krótkim tytułem „ Greensleeves” czyli zielone rękawy. Tytuł może sugerować, że bohaterka była kobietą rozwiązłą, ba nawet prostytutką. Zielone rękawy podobno w renesansowej Anglii były symbolem tej profesji.

A teraz wyobraźmy sobie pierwszą połowę lat 60 XX wieku. W swoim domu z widokiem na Morze Śródziemne w Roquebrune-Cap-Martin, nad nową piosenką pracuje Jaques Brell. Ma w pamięci czas spędzony w holenderskim porcie Zeerbrugge, czas spędzony na długich spacerach i posiadówach w portowych tawernach. Pisze tekst sławiący uciechy portowe i wyczyny marynarzy na przepustce. Ale do Zeerbrugge nie ma zbyt wielu zadowalających rymów. Zmienia port na Amsterdam, jest dobrze, do „dau le port Amsterdam” rymów jest w bród (od Pragi po Jork chciałoby się powiedzieć 😊). A kiedy pisze ma podobno w głowie melodię naszej starej angielskiej ballady „Greensleeves” (informacja to niepotwierdzona ale jest coś na rzeczy). I tak powstaje słynny Port Amsterdam, najpopularniejsza z piosenek Brela.

Sylvie Rivet, publicystką, z którą mieszkał w Roquebrune-Cap-Martin tak o tym pisała na łamach Paris Match w 2006 roku: „To było dla niego idealne miejsce do tworzenia i oddawania się swojej pasji do łodzi i samolotów. Pewnego ranka o szóstej przeczytał słowa Amsterdamu Fernandowi, restauratorowi, który miał wyruszyć na łowienie skorpen i kongerów na bouillabaisse. Oszołomiony pieśnią Fernand wybuchnął szlochem i rozciął kilka jeżowców, aby dać upust emocjom.”

Sam Brel podobno z piosenki nie był do końca zadowolony. Mimo, że już podczas premierowego wykonania 16 października 1964 roku w hali Olimpii Amsterdam zachwycił publiczność, która zgotowała autorowi wielominutową owację. Piosenka stała się punktem obowiązkowym podczas kolejnych koncertów, jej wykonanie wiązało się zwykle z koniecznością bisowania, mimo że Brel zazwyczaj unikał bisów. Ale autor do Amsterdamu jakoś się nie przekonał. Do tego stopnia, że nigdy nie nagrał tej piosenki w studiu.

…A może jednak nagrał. Jego córka France w biografii ojca wspomina, że Jacques Brel mógł nagrać Amsterdam w studiu dla Telewizji Polskiej (sic!) w styczniu 1966 roku. Tak tak, może gdzieś na Woronicza studyjny Amsterdam czeka na odkrycie.

Audycja zawiera utwory:

„Greensleeves” w wykonaniu „The brothers Four”, słowa i muzyka: tradycyjne

„Amsterdam” w wykonaniu Jacquesa Brela, słowa: Jacques Brel, muzyka: Jacques Brel na podstawie „Greensleeves” (prawdopodobnie)

@jarasaseasongi znajdziesz na Facebooku i YouTube 😊