Mógłbym podążać trendem wielu dziennikarzy i powiedzieć, że ta gala to był POLICZEK dla oglądających. Ale tego nie zrobiłem, bo czasami zastanowię się dwa razy przed zrobieniem czegoś. To w przeciwieństwie do Willa Smitha, który zastanowił się raz, ale niewiele to dało. Czy od dzisiaj "Efekt Streisand" będzie nosił nazwę "Ciosem Willa Smitha?"