JEDZENIE W PODRÓŻY - czyli jak jedno jajko w wagonie rozpętało wojnę pociągową.
Jako że oboje jesteśmy powsidupami (mamy nadzieję, że to nie słowo wymyślone przez nasze rodziny), to jedzenie w drodze nie jest nam obce. Chociaż jak się okazuje, nasza dieta wtedy do najzdrowszych nie należy. Kuba jest batoniarzem, Ola owocową musiarą, ale przynajmniej nie zasmradzają całej przestrzeni.
Pogadamy po co fajnie sięgnąć, co nas pożywi i nie będzie wprawiało reszty podróżnych w dyskomfort, a jednocześnie powiemy DLACZEGO NIE PATRZY SIĘ (CZYT. NIE OCENIA) NA JEDZĄCYCH LUDZI.
Nie obejdzie się też bez historyjki o wspaniałym polskim jadle w bezprzedziałowym...
Smashnego i lecimy!