Czy "Dzień Świra" oglądany niemal po 20 latach od premiery należy traktować jako tragikomiczny dokument o latach 90., czy też pozostaje on aktualnym komentarzem społecznym? Czy Adaś Miauczyński ma w sobie element protofaszystowski? Czy jest tylko sfrustrowanym nauczycielem z zakończonej już epoki "transformacji", a więc okresu restauracji kapitalizmu i przywracania demokracji liberalnej po 1989 roku, czy też może ma coś wspólnego z dzisiejszymi protagonistami nacjonalistyczno-konserwatywnego przesilenia? Na te i inne pytania staramy się odpowiedzieć w rozmowie z socjologiem i kulturoznawcą Arturem Maroniem.