Czuję (i to pandemiczne odczucie jest), że tzw. bieg życia jest szalenie umowną sprawą. Każdego dnia może nastąpić zwrot akcji, a w jakiejś zwyczajnej godzinie - coś nadzwyczajnego :). Niby to jasne było zawsze, ale teraz jest bardziej doświadczalne.
Zatem - świat jest wierszem. Rodzajem wiersza ;)
I dlatego jeszcze niedawno byłam czołgiem tego świata, a teraz jestem trzciną, chylącą się ku trzeciej kawie, wkrótce będę kosmiczną anteną. A wnoszę to po sposobie, w jaki prostuję palce rąk, gdy przysłaniam oczy, patrząc w niebo.