Listen

Description

Rozdział 5. Podpalenie transportu
Latem 1943 roku przebywaliśmy całą czwórką przy pracy na torach, zmęczeni trochę pracą, a więcej upałem. Zawsze oczy nasze skierowane były na otoczenie, czyli transporty. Dnia tego na torach stał transport gotowy w oczekiwaniu do odjazdu na zachód. |W nim, pośrodku transportu, znajdował się jeden wagon z sianem, przykryty od góry plandeką (boki były odkryte) i tym przyciągał naszą uwagę, żeby puścić go z dymem.
Plan nasz z podpaleniem polegał na tym, że w chwili odjazdu transportu zostanie podłożona szmata zatknięta za przednią część wagonu z sianem. Z biegiem pociągu przewiew sam dokona swego, a resztę można było położyć na karb iskry parowozu, gdyż w tym okresie tylko parowe lokomotywy były w użyciu...
Transport ruszył i gdy był na oddalonym o 1 kilometr wysokim nasypie kolejowym ze stacji rozrządowej do stacji Warszawa Praga spostrzegliśmy, że nasze dzieło zostało wykonane dokładnie. Wagon z sianem płonął, a z niego całe płaty płonących żagwi były przenoszone na następne wagony, powodując dalsze zapalenia.
Niemcy, gdy zobaczyli takie zniszczenie, z okrzykiem na ustach "Jezus Maria" pędzili do zawiadowcy, żeby powiadomić sąsiednią stację o zbliżającym się niebezpieczeństwie i skierować transport na boczne tory. Jak nas poinformowali nasi znajomi ze stacji Warszawa Praga, transport został skierowany na boczny tor, na którym spłonęły cztery wagony ze sprzętem budowlanym i pięć z sianem. O ratowaniu tych wagonów mowy nie mogło być, gdyż znajdujące się tam piaski nie pozwalały na dojazd straży pożarnej, a płonących 5 wagonów skazane było na zagładę.